Od dawna wiadomo, że
bramkarze muszą być szaleni. Boruc, Kahn, Valdes, Szczęsny, Neuer, Buffon i
wielu innych. Wszyscy to ludzie o silnej, wyróżniającej się osobowości. Zaczyna się jeszcze na
jakimś podwórkowym boisku. Na bramce zazwyczaj nikt nie chciał stać, każdy
wolał biegać za piłką i strzelać gole. Bez bramkarza jednak ani rusz, stawiano
więc na bramce jakiegoś leszcza albo kogoś, komu w ogóle nie chciało się grać. Czasami
coś obronił, czasami puścił, a przynajmniej nie robił dodatkowego tłumu na
boisku. I w takich okolicznościach raz na jakiś czas zdarzało się, że ktoś jednak
chciał być bramkarzem z własnej, nieprzymuszonej woli. Nie dlatego, że nie
potrafił grać, czy odstawał od innych, po prostu to lubił i zatrzymywanie
strzałów sprawiało mu przyjemność. Nie było takich dużo, bez wątpienia to nie
mógł być nikt zwyczajny, musiał się czymś wyróżniać. To była wstępna selekcja
ludzi na tę pozycję, dalej jest już tylko hartowanie. Rzucanie się napastnikom
pod nogi, przyjmowanie na twarz silnych strzałów, po meczu otarcia od licznych
interwencji, oto chleb powszedni gry bramkarza. Dodatkowo trzeba było być
odpornym psychicznie po wpuszczonych szmatach (o 50 obronionych wcześniej strzałach
wszyscy już dawno zapomnieli), wrzeszczeć na swoich kolegów z drużyny żeby
ruszyli dupę na obronę, generalnie być skupionym przez całe spotkanie. Podczas
meczu bramkarze mają za sobą zazwyczaj trybunę fanatycznych kibiców i wtedy też
muszą swoje wysłuchać. Jak oglądałem mecze w Łęcznej to przez 90 minut Radosław
Majdan musiał wysłuchiwać o tym, że jest "kurwą", "jebanym
pedałem", że Doda obciągała każdemu z siedzących na trybunie B. Po meczu
(który Wisła oczywiście wygrała) jak gdyby nigdy nic odwrócił się do
obrażających go kibiców i zaczął pokazywać wszystkim gest Kozakiewicza.
Wściekli kibice rzucali w niego racami, a Majdan z uśmiechem na ustach ich
unikał i zachęcał, aby się bardziej postarali.
W takiej fryzurze zaprezentował się kibicom Widzewa... |
Głównym bohaterem
"Szamo" jest Grzegorz Szamotulski. Jeżeli o bramkarzach można mówić,
że są szaleni, to Szamotulskiego spokojnie można nazwać pierdolniętym (co sam
zainteresowany we wstępie przyznaje). Jego ksywa "Szalony mnich",
którą dostał podczas gry w Dundee United, mówi sama za siebie. To raptus, osoba
impulsywna, reagującą tu i teraz. Bezczelny, momentami chamski. Potrafił
wygarnąć każdemu niezależnie od zasług, czy pełnionej funkcji. Prezes, trener,
kolega z drużyny, dla niego nie było autorytetów. Oczywiście takie zachowanie
nie zawsze kończyło się dla niego dobrze. Jednocześnie miał charakter
wojownika, potrafił zmotywować swoich kolegów do maksymalnego wysiłku i tchnąć
w nich wolę walki. Nie był jednak furiatem. Posiadał duże poczucie
humoru, gołębie serce, lubił wykręcać innym różne numery. W normalnych okolicznościach był równym chłopem, którego dało się lubić. Jak na polskie
warunki był bardzo dobrym bramkarzem, regularnie powoływanym do
Reprezentacji Polski. Najbardziej kojarzony jest ze swoich występów w Legii
Warszawa w latach 1995-2000, ale z powodzeniem grał również w innych klubach polskiej
ekstraklasy, w Austrii, Grecji, Szkocji, Anglii, Izraelu i na Słowacji. Trochę
się tych klubów w jego karierze (1991-2012) uzbierało. Być może mógł ugrać
przez te lata nieco więcej, ale swoje zobaczył i tym właśnie dzieli się w tej
książce.
...a w taki sposób ich pozdrawiał. |
"Szamo" nie jest
biografią. Nie ma tutaj żadnej fabuły, chronologii, opisów ważnych wydarzeń z
życia itp. To bardziej zapis luźnych scenek, których świadkiem był Szamo lub o
których opowiedzieli mu jego koledzy. Nie znajdziecie tu szczegółowych opisów
meczów, treningów, zgrupowań, całego tego piłkarskiego chleba powszedniego. Są
jedynie tłem, aby pokazać barwne i śmieszne anegdoty, historyjki. Z tej książki
dowiecie się jak naprawdę wygląda piłkarska drużyna od środka, co robią
piłkarze w wolnym czasie, jakimi są ludźmi, jak zachowują się ludzie znani z
pierwszych stron gazet w rzeczywistości. Te wszystkie historyjki pogrupowane są
na te dotyczące trenerów (i pseudotrenerów, gdzie najbardziej dostaje Stefan
Majewski), piłkarzy i pieniędzy (których w piłce nożnej nie brakuje). Jakieś przykładowe? Chociażby jazda pod prąd na autostradzie, zerwanie więzadeł podczas jazdy na motorze, a potem symulowanie, że stało się to podczas treningu, Szamo chowający swojemu szefowi okulary i bawiący się z nim w "ciepło-zimno".
Sporo miejsca zostało poświęcone trenerowi Januszowi W.
Chcecie wiedzieć,
dlaczego polska piłka szorowała momentami o dno? Wystarczy poczytać w książce o ludziach,
którzy ją tworzyli: piłkarzach, trenerach, działaczach. Szamo zaczynał grać w
czasach gdzie o profesjonalnym prowadzeniu się nikt nie słyszał. Piłkarze
chlali, palili, rypali nocami w karty (chociaż umiejętności mieli niejednokrotnie większe niż grajki dzisiaj). Trenerzy nie byli wcale lepsi. Niekompetentni, niezbyt przykładali się do pracy (albo za bardzo się przykładali). Motywowanie zawodników ograniczało się do
słów "kiełbasy w górę i opierdalamy frajerów". Działacze byli zwykłymi
cwaniaczkami, którym nie powinno się powierzać zarządzania sklepem osiedlowym,
a co dopiero klubem piłkarskim. Wszystko przeżerały układy i korupcja. Mimo
tego ciemnego obrazu wszystko zostało przedstawione z przymrużeniem oka. Czasem
jest śmiesznie, czasem strasznie, czasem żenująco, ale nigdy nudno.
Szamo jako Mad Monk podczas gry w Szkocji |
Na tle wielu innych
piłkarskich biografii piłkarzy, które są często zwyczajnie nudne i do bólu
przewidywalne, "Szamo" jest powiewem świeżości i oryginalności. Nie
przypominam sobie innej tego typu pozycji o polskim sportowcu. Czyta się jednym
tchem, lektura nie powinna zająć dłużej niż 4-5 godzin. Krzysztof Stanowski, w
mojej opinii najlepszy dziennikarz sportowy w Polsce, opisał wszystko prostym,
a jednocześnie barwnym językiem. Dzięki temu, że historyjek jest dużo, można
wracać do lektury po dłuższym czasie i będą tak samo śmieszne i zaskakujące. Jeżeli
macie dość oklepanych piłkarskich książek, które zalegają w Empiku i służą
tylko wyciągnięciu paru złotych od czytelników polecam "Szamo",
książkę, która doskonale burzy utrwalony w mediach obraz piłkarzy.
0 komentarze:
Prześlij komentarz