poniedziałek, 26 grudnia 2016

Wspólnik - John Grisham

Pisarzy z grubsza można podzielić na dwie kategorie - artystów i rzemieślników. Artyści potrzebują weny, aby coś stworzyć. Muszą mieć dobry lub zły nastrój i widzieć głębszy sens w tym co robią. Rzemieślnicy traktują pisarstwo jako normalną robotę. Zbierają materiały, tworzą zarys fabuły i systematycznie przenoszą to wszystko na papier. Nie można powiedzieć żeby jedni byli lepsi od drugich, to bardziej kwestia tego czego się w danym momencie od lektury oczekuje. Do kanonu literatury częściej wchodzą książki artystów, ale to książki rzemieślników mają zazwyczaj więcej czytelników. Stephen King, Dan Brown, Tom Clansy, Andrzej Pilipiuk i wielu innych to przykład pisarzy, na których czytelnik zawsze może liczyć. Jedna książka na rok lub częściej, każda mniej więcej w podobnym stylu i na przyzwoitym poziomie. Nazwiska będące marzeniem wielu wydawców.

Johna Grishama spokojnie można zaliczyć do rzemieślników. Większość jego książek zalicza się do gatunku thrillerów prawniczych, podgatunku książek akcji. Bohaterami są najczęściej adwokaci, sędziowie, ławnicy, a akcja rozgrywa się wokół spraw kryminalnych, gospodarczych, czy praw człowieka. Przy tym jest sporo akcji, pościgów i nierozwiązanych tajemnic. Według mnie Grisham rozsądnie balansuje na granicy realizmu i efektowności, jednocześnie dobrze budując napięcie. Autor zanim na poważnie zajął się pisaniem sam był praktykującym adwokatem. Można być więc spokojnym co do rzetelności podejmowanej tematyki. Wiele jego książek zostało zekranizowanych, m. in. Firma, Raport Pelikana i Czas Zabijania.

Wspólnik nie jest może najlepszą książką Grishama jaką czytałem, ale mogę spokojnie umieścić ją wysoko w rankingu. Fabuła kręci się wokół adwokata, który upozorował własną śmierć, ukradł z konta kancelarii 15 mln $, a następnie uciekł na brazylijską prowincję i rozpoczął nowe życie. Żyć nie umierać :) W końcu jednak psy gończe puszczone za nim w pościg dopadają go i musi stawić czoła przeszłości. Pod względem prawnym mamy tutaj kilka wątków, chociażby sprawę o zabójstwo, rozwód, kradzież i naruszenie prawa do ludzkiego traktowania. Wydaje mi się, że niczego nie przegapiłem, ale mogę się mylić. Kwestie prawnicze nie są zbyt ciekawe jeżeli nie wiążą się z konkretną historią. Dowiadujemy się jakim człowiekiem jest główny bohater, jaki jest jego system wartości, czego pragnie i dlaczego zdecydował się upozorować własną śmierć i zwiać z grubą kasą. Nie jest on jedyny, który ma coś na sumieniu. Ciekawy jest obraz defraudacji i oszustw w spółkach rządowych, korupcji na szczytach władzy, czy zepsucia niektórych adwokatów. Wspólnik porusza również całkiem ciekawe problemy, np. czy w porządku jest okradzenie złodzieja :) Zakończenie jak chyba w każdej z książek Grishama, którą dotychczas czytałem jest można powiedzieć sprawiedliwe;p  

Jeżeli znasz już książki Johna Grishama to nie zawiedziesz się także przy Wspólniku. Jeżeli jeszcze nie znasz to polecam raczej Firmę (jeżeli lubisz akcję), Raport Pelikana (jeżeli lubisz walkę z niesprawiedliwością) lub Ławę przysięgłych albo Rainmaker (jeżeli lubisz prawnicze rozgrywki i łamigłówki na sali sądowej i w zaciszu kancelarii).


Źródła zdjęć:
1. lubimyczytac.pl
2. ravelo.pl





poniedziałek, 19 grudnia 2016

Biurokracja - Ludwig von Mises

Biurokracja jest bardzo negatywnie odbierana w społeczeństwie. Zgodnie ze słownikiem języka polskiego sjp.pl, jest to: "przerost formalistyki w działalności urzędów, bezduszne przestrzeganie przepisów w załatwianiu spraw urzędowych i interesantów; biurokratyczność, biurokratyzm, formalizm, formalistyka". Co chwila słyszymy o "bezdusznych urzędnikach", "mafii urzędniczej" i innych podobnych określeniach. Biurokracja napisana przez słynnego austriackiego ekonomistę Ludwiga von Misesa (urodzonego we Lwowie pod panowaniem Cesarstwa Austro-Węgierskiego) przedstawia inne rozumienie tego terminu. Biurokracja jako metoda zarządzania w społeczeństwie, w opozycji do zarządzania nastawionego na zysk. Mises określa biurokrację pozbawioną negatywnych konotacji, tłumaczy jej istotę i różnicę w stosunku do zarządzania biznesowego. Jednocześnie diagnozuje, że problemem nie jest biurokracja sama w sobie, a jej rozrost i stosowanie tam, gdzie nie powinno to mieć miejsca.

Film Komornik został obsypany w Polsce wieloma nagrodami. Andrzej Chyra w roli bezwzględnego komornika, który zabiera sprzęt z zadłużonych szpitali, instrumenty chorego dziecka, czy wykopujący zmarłą babcię zakopaną w ogródku, na którą jej wnuk cały czas brał rentę. Wielu współczuło biednym dłużnikom, a negatywnymi uczuciami obdarzała głównego bohatera. Jakże inne były reakcje gdy film pokazano na festiwalu w Berlinie. Dominowało... zdziwienie. "I co w tym ciekawego?", "przecież wykonuje swoją pracę", "bardzo dobry urzędnik". U wychowanych w szacunku dla przestrzegania prawa Niemcach Komornik spotkał się z niezrozumieniem.


Mises pisze, że istotą zarządzania biurokratycznego jest ścisłe przestrzeganie prawa, regulaminów i wytycznych. Biurokrata to urzędnik, który kieruje się w wykonywaniu swoich obowiązków wyłącznie przepisami. Wbrew niechęci ze strony części społeczeństwa, takie podejście jest niezbędne w państwie demokratycznym. Najważniejszą cechą demokracji jest wyższość prawa, uchwalonego przez przedstawicieli wybranych przez naród. To od władzy pochodzą ustawy, których wykonanie powierza się urzędnikom.



Urzędnicy i biurokraci nie są państwem. Tylko państwo może stosować przymus wobec swoich obywateli, jedynie w sytuacjach dopuszczonych przez prawo. Urzędnik bez jasno określonych kompetencji i konieczności przestrzegania prawa staje się nikim więcej jak panem na włościach lub lokalnym satrapą. Dochodzi do tego przy zbyt ogólnym przekazaniu władzy w danym obszarze, bądź przy daniu urzędnikowi zbyt dużego luzu decyzyjnego (zwanym bardziej fachowo uznaniem administracyjnym). Decyzje takiego urzędnika zależą wtedy w dużej mierze od jego osobistych cech charakteru, wykształcenia, a czasami nawet humoru. Biurokracja powinna mieć charakter bezosobowy, a wszyscy obywatele powinni być w takiej samej sytuacji traktowani równo. Urzędnik ma wypełniać wolę suwerena, który rządzi za pośrednictwem wybranego rządu.
 
Czym innym jest związanie urzędników przepisami prawa, a czym zupełnie czym innym jego jakość. Często zdarza się, że prawo jest złe i niesprawiedliwe. Czy urzędnik powinien stosować nawet takie prawo? Według Biurokracji powinien. Mises twierdzi, że "najgorsze prawo jest lepsze od biurokratycznej tyranii", jego brak prowadzi do chaosu. Całkowicie przy tym zwalnia urzędników z odpowiedzialności za niesprawiedliwe prawo. Należy mu przyznać rację, że często pochopnie rozliczamy za pewne sytuacje nie tych, którzy na to zasługują. Nie jest winą urzędnika, że nie przyznał zasiłku, bo ktoś nie spełnił wymaganych prawem kryteriów. Nie jest winą komornika, że zajmuje rzecz, którą zgodnie z prawem może zająć. Nie powinno się mieć pretensji do policjanta, że nakłada mandat kiedy wymaga tego kodeks wykroczeń (oczywiście, o ile robi to zgodnie z prawem).



Kto jest winny złego prawa? Najłatwiej byłoby napisać, że politycy. Tylko, że oni nie mogą o niczym decydować bez danego im mandatu do rządzenia. Według Misesa jesteśmy więc winni my jako społeczeństwo. To my bowiem wybieramy swoich przedstawicieli do parlamentu, to my mamy wpływ na wybór rządu. Głosując na ludzi, którzy nie cenią wolności i praw obywatelskich, jesteśmy odpowiedzialni za regulacje, które je ograniczają. Tak samo jesteśmy odpowiedzialni nie głosując w wyborach. Można oczywiście zastanawiać się, czy sama władza nie deprawuje człowieka, nie jest to jednak przedmiotem rozważań Biurokracji. Nie jest więc prawdą stwierdzenie, że biurokraci uzurpują sobie władzę. To sami obywatele się jej zrzekają i do siebie powinni mieć pretensje.

Przedstawiając istotę zarządzania biurokratycznego Mises wskazuje gdzie znajduje najlepsze zastosowanie, w jakich dziedzinach sprawdza się najlepiej, a gdzie niezbędne jest zarządzanie biznesowe. Ponieważ Mises jest przedstawicielem szkoły austriackiej w ekonomii, opowiadającej się za wolnością gospodarczą i wolnym rynkiem, dużą część poświęca nadmiarowi biurokracji i regulacji w polityce ekonomicznej państwa. W tej części wyjaśnione zostaje zarządzanie biznesowe, które opiera się na maksymalizacji zysku (także negatywnie postrzegane przez dużą część społeczeństwa, ale o tym innym razem). Ponownie przedstawia zalety takiego zarządzania i obszary, w których powinno mieć zastosowanie.

Jak na dzieło wybitnego ekonomisty Biurokrację czyta się całkiem przyjemnie. Treść jest pisana prostym językiem, bez zbędnych terminów fachowych. Nie jest to oczywiście lekka w odbiorze książeczka do połknięcia w parę godzin przy kominku, ale nie jest też podręcznikiem do prawa administracyjnego. Przy tym jest łatwo dostępna, do ściągnięcia za darmo: http://www.pafere.org/artykuly,n1777,trzy_ebooki_ludwiga_von_misesa.html Poruszany temat jest na tyle istotny, że warto wyrobić sobie własne zdanie. 

Źródła zdjęć:
1) capitalbook.com.pl
2) filmweb.pl
3) wiocha.pl