niedziela, 24 września 2017

Koralina: książka vs film

Koralina jest książką dla dzieci opowiadająca historię małej dziewczynki, która wraz z rodzicami przeprowadza się do starego domu. Nowe otoczenie, nowa szkoła, nowi sąsiedzi. Ot wydawałoby się zwyczajna książka dla najmłodszych, pełna perypetii dotyczących konieczności dostosowania się do nowej sytuacji. Jednak stara rezydencja skrywa mroczny sekret: małe drzwi prowadzące do innego świata, zamieszkanego przez wiedźmę.

Spokojnie można powiedzieć, że Koralina jest horrorem dla dzieci. Mroczna historia napisana dość prosto i zwięźle, przyprawia o ciarki. Główna bohaterka musi stoczyć walkę ze światem iluzji i mroku aby ochronić swoją rodzinę. Cała historia od początku do końca owiana jest mgłą tajemnicy.

Wiele osób zarzuca książce Gaiman'a, że akcja i opisy nie są rozbudowane, a główna bohaterka jest nudna i płaska. Nie ma żadnych deskrypcji, przestojów, słowem żadnych "dodatków". Przeskakujemy od wydarzenia do wydarzenia, a Koralina biega to tu, to tam i krzyczy: "Chcę być odkrywcą.". Tego typu twierdzenia na ogół poprzedzają zdanie: Dobrze, że istnieje ekranizacja, jest dużo lepsza.

Nie sądzę, aby ta opinia była w porządku wobec książki.

Przede wszystkim, historia skierowana jest do dzieci. Oczekiwanie złożonej fabuły i hiper rozbudowanych charakterów jest moim zdaniem nieco dziwne. Koralina jest najprawdopodobniej uczennicą szkoły podstawowej. Szuka typowo dziecięcych przygód, jest ciekawa świata i otoczenia. Autor przedstawia wszystko jej oczami, dlatego rzeczywistość wydaje się być tak prosta.

Po drugie, jak powszechnie wiadomo, brak rozwlekłych opisów czyni akcję bardziej dynamiczną. Co jednak jeśli opisów nie ma prawie wcale? Odpowiedzią jest nasza wyobraźnia. Każdą postać i każde miejsce możemy stworzyć sami. Dzięki temu w pełni odczujemy piękno i magię książki. Ponadto każdy będzie przeżywał historię na swój sposób. Dla przykładu, gdy bohater idzie przez las, każdy z nas wyobrazi sobie to inaczej. Jesienny las, pełen soczysto-zielonych liści, las bukowy czy świerkowy. Nasza wyobraźnia czyni historię bliższą nam. W dobie przesytu drażniąco szczegółowych opisów, Gaiman pozostawia ogromne pole do popisu wyobraźni. Za to właśnie cenię Koralinę.

Jeśli chodzi o adaptację filmową Henry'ego Selicka, to jest ona bezsprzecznie magiczna. Już sam fakt, że film nie jest zrobiony komputerowo, ale za pomocą poruszających się lalek zasługuje na podziw. Twórcy filmu zadbali o każdy nawet najdrobniejszy szczegół, a sam reżyser ukrył wiele symboli i ciekawostek pośród rekwizytów. Nawet spinka Koraliny niesie w sobie pewną symbolikę. Wszystko po to, aby nadać historii jak największą głębie i przypodobać się widzom. Pod tym względem można powiedzieć, że film odniósł stuprocentowy sukces. Fani na całym świecie doszukują się kolejnych zakamuflowanych podpowiedzi i wymyślają miliony teorii.

Idealnie dopasowana muzyka, świetne tło i kolory idealnie harmonizują z barwnymi i dopracowanymi postaciami. W filmie również pokazano Koralinę jako dziewczynkę pełną energii z mocnym charakterem.Wszystko to sprawia, że film idealnie ukazuje historię Gaiman'a i uzupełnia wszystko to czego autor nie dopowiedział.

Osobiście uważam, że film pokazuje moc i siłę wyobraźni. Selick pokazał swoją wersje Koraliny. Pokazał jak wyobraźnia ożywia historię zapisaną na kartach książki. Myślę że to najlepszy dowód na siłę wyobraźni.

Reasumując, zarówno książka jak i film są godne uwagi  i zdecydowanie zaliczają się do udanych dzieł.

Tuzi



Zdjęcie:
http://ecsmedia.pl