wtorek, 1 sierpnia 2017

Powstanie Warszawskie

Dzisiaj kolejna rocznica przegranego Powstania Warszawskiego, w wyniku którego zginęło ponad 200 tys. Polaków, wypędzono kilkaset tysięcy, a samo miasto zrównano z ziemią. Przykład nieudolności i krótkowzroczności dowództwa Armii Krajowej, braku dbałości o ludzkie życie i polskie dziedzictwo materialne. Jednocześnie jednak świadectwo wielkiej odwagi jego uczestników, zarówno czynnych - żołnierzy AK, jak i biernych - cywili. Odwiedzając w tamtym roku kolejny raz Muzeum Powstania Warszawskiego i tak złagodziłem mimo wszystko swoje nastawienie. Zbrodnie niemieckie oraz narodów wchodzących w skład niemieckich sił (Ukraińcy, Azerowie, Łotysze, Rosjanie) przekraczają wszelkie granice wyobraźni i były przykładem zezwierzęcenia tamtych ludzi (szczególnie rzeź Woli, gdzie zabito za jednym razem nawet 65 tys. ludzi, prawdopodobnie największa zbrodnia popełniona w czasie II WŚ i największe jednorazowe ludobójstwo na Polakach). Mimo wszystko przez 5 lat okupacji dowództwo AK doskonale wiedziało, do czego zdolni byli okupanci i czym groziło jawne starcie.


O 17 po raz kolejny zawyją syreny. Przypominają mi za każdym razem, że 1 sierpnia 1944 r. ktoś podjął decyzję, od której nie było już odwrotu. Żołnierze przystąpili do wykonania rozkazu i zaatakowali niemieckie posterunki, chociaż szanse były od początku żadne. Nie ma nic złego w walce do ostatniej kropli krwi, gdy człowiek nie ma przed sobą żadnej innej alternatywy. Wtedy jednak setki tysięcy istnień ludzkich zostało poświęconych w imię rzekomego honoru. Poświęcono ludzi, którzy byli wartościowi w naszym społeczeństwie, których potem zabrakło, gdy do Polski dobrał się komunizm.


Na temat zasadności Powstania Warszawskiego przez lata nie można było podjąć swobodnej dyskusji. Komuniści najpierw przedstawiali żołnierzy AK jako bandytów, potem w najlepszym razie przemilczali ich zasługi. Po upadku komuny próbowano niejako nadrobić stracony czas i bezkrytycznie gloryfikowano zarówno sam akt walki jak i jego dowódców. Dopiero od niedawna możliwa jest w miarę sensowna dyskusja. Dużo dało wydanie książki Piotra Zychowicza Obłęd 44. Czyli jak Polacy zrobili prezent Stalinowi wywołując powstanie warszawskie. Autor wcale nie odkrył Ameryki, przypomniał m. in. stare teksty Józefa Mackiewicza, Stanisława Cata-Mackiewicza i Jana Ciechanowskiego, które kiedyś nie były wystarczająco "ku pokrzepieniu serc".

Leopold Okulicki - jeden z decyzyjnych wybuchu powstania, później sam ofiara bestialstwa sowietów.
 
Poniżej przytaczam dwa przykładowe teksty, które są warte przeczytania i wyciągnięcia właściwych wniosków.

http://niezalezna.pl/57954-tak-o-powstaniu-warszawskim-nikt-nie-napisal-malo-znany-tekst-jozefa-mackiewicza

http://jedyniesluszne.blox.pl/2007/08/My-dzieci-wojny.html

Cześć i chwała bohaterom, oby nikt za naszego życia nie musiał przeżyć tych wszystkich okropności co oni wtedy.

0 komentarze:

Prześlij komentarz