poniedziałek, 23 maja 2016

Stan futbolu - Krzysztof Stanowski. Tajemnice boiska, szatni i piłkarskich gabinetów.

Piłka nożna to najważniejsza wśród rzeczy nieważnych. Niedługo odbędzie się Euro 2016 we Francji i znowu przez miesiąc mecze będą u mnie na pierwszym miejscu. Trybunał Konstytucyjny? Szczyt NATO? Polityka? Po co się tym zamartwiać, skoro mogę obejrzeć starcie Albanii ze Szwajcarią albo Walii ze Słowacją. Jeżeli Polacy będą wygrywać i nie skończą turnieju po trzech meczach, zainteresowanie będzie jeszcze większe. Każdy zamieni się w piłkarskiego eksperta. Cała Polska nie będzie rozmawiać o niczym innym.

Fascynacja futbolem zaczyna się zazwyczaj jeszcze w dzieciństwie. Na boisko wychodziło się kiedy tylko się dało, praktycznie każdy młody chłopak grał. Była to świetna zabawa, a zarazem forma rywalizacji. Jedni grali lepiej, drudzy gorzej, ale ci co nie grali najczęściej byli odrzucani przez grupę. Skoro wszyscy grali, to naturalne, że podgląda się tych, którzy robią to najlepiej. Zaczyna się oglądać mecze w telewizji, chodzić na stadiony, niektórzy czytać gazety sportowe i coraz bardziej wgłębiać się w temat. Wśród moich rówieśników zdecydowana większość za najlepszy turniej uważa Mundial we Francji w 1998 r. Nawet brak Polski nikomu nie przeszkadzał. Kilkadziesiąt drużyn i praktycznie każda miała jakąś rozpoznawalną postać. Zidane, Del Pierro, Raul, Bergkamp, Ronaldo i wielu innych. Podziwiało się pięknie grających Brazylijczyków, Holendrów i Duńczyków, trzymało się kciuki za teoretycznie słabszych jak Jamajczycy, czy Japończycy. Zbierałem wtedy album z naklejkami Panini. Za uzbierane grosze kupowało się zestaw z kilkoma naklejkami i z ekscytacją sprawdzało się co tym razem się trafiło. Ale byłem szczęśliwy, gdy trafił mi się Alessandro Del Piero. Za jedną naklejkę z jego podobizną wymieniłem się na chyba 20 innych. Dalej każdy dorastał, ale pasja już pozostała.

Tak właśnie widzą sportową rywalizację Chińczycy. Myślę, że my również, ale z powodów poprawności politycznej nikt tego w Europie nie przyzna. Futbol to wojna!

My, zwykli kibice mamy ogromne szczęście. Pomimo upływu lat dalej odbieramy futbol tak jak gdy byliśmy jeszcze dziećmi. Krzyczymy gdy nasza drużyna strzeli gola, kurwimy na prawo i lewo gdy straci. Gdy drużyna, którą wspieramy wygra coś ważnego to przynajmniej parę dni odczuwamy satysfakcję. Oczywiście zupełnie odwrotnie jest gdy przegrywa. To jest piękne, nawet jeżeli nie do końca racjonalne.
 
Stan futbolu to książka, którą kupiłem w ciemno. Autor - Krzysztof Stanowski jest dla mnie gwarancją dobrej rozrywki. Od Kowala - prawdziwej historii, przez Spalonego i Szamo (pisałem o tej książce w tamtym roku), przy każdej z tych pozycji śmiałem się do rozpuku, wciągałem się w ciekawą historię albo byłem zaskakiwany nieznanymi wcześniej faktami. Chociaż generalnie wolę czytać książki, po które wcześniej jeszcze nie sięgnąłem, do tych powyższych wracałem wiele razy. Nawet żeby przeczytać jakiś losowy rozdział, czy fragment. Myślę, że podobnie będzie ze Stanem futbolu. Wszystkie książki Stanowskiego były napisane z polotem, lekkim piórem, czyta się je bardzo przyjemnie.

Krzysztof Stanowski, dziennikarzem sportowym jest prawie 20 lat (zaczynał w Przeglądzie Sportowym jako czternastolatek!) i widział w tym środowisku naprawdę wiele. Przeczytacie więc o rzeczach, o których wcześniej nie słyszeliście. W przeciwieństwie do nas, zwykłych kibiców, Stano ma do futbolu stosunek bardziej zawodowy. Nie kibicuje żadnej polskiej drużynie, piłkarze nie są dla niego żadnymi herosami, a zwykłymi ludźmi, ze wszystkimi ludzkimi wadami i zaletami. Poza pozycją w branży jaką Stano sobie wypracował, gwarancją dobrej treści jest jego niezależność. Ma własny portal weszlo.com, na którym publikowane są bezkompromisowe opinie o piłkarzach, trenerach i działaczach. Nikt nie mówi mu co ma publikować, a czego nie, o czym wypada pisać, a o czym nie wypada. Chce napisać, że piłkarz jest do dupy? Pisze o tym. Piłkarz się obrazi? Trudno, nie będzie miał okazji odpowiedzieć na zarzuty. Jest poza całym tym towarzystwem wzajemnej adoracji. Dzięki temu weszlo.com stało się oazą prawdziwego dziennikarstwa wśród całej tej słodkopierdzącej papki głównego nurtu.

Kiedy wszystkie media pompowały balonik przed Euro 2012, na weszlo.com bezczelnie burzono atmosferę oczekiwanego sukcesu i wytykano coraz to bardziej irracjonalne decyzje Smudy. Jak się później okazało, całkowicie słusznie.

Stan futbolu stawia pytania, nad którymi zastanawia się pewnie wielu kibiców, a następnie odpowiada na nie. Przykładowo:

Dlaczego piłkarze wcale nie są bogaci?
Dlaczego Franciszek Smuda musiał ponieść klęskę?
Dlaczego nie warto być dziennikarzem sportowym?
Dlaczego zaimponował mi Zbigniew Boniek?
Dlaczego piłkarze nie są lojalni?
Dlaczego nikt nie lubi menadżerów?
i wiele innych.

Poza powyższymi rozdziałami szczególnie podobał mi się także ten o słynnym "Fryzjerze", szefie mafii futbolowej ustawiającej mecze piłkarskie. Na wszystkie pytania Stano odpowiada przytaczając mnóstwo faktów, anegdot. Stan futbolu przeczytałem w trzy wieczory jednym tchem. Książka wróci na półkę, ale jestem pewny, że za jakiś czas znowu po nią sięgnę.

Jeżeli więc jesteście futbolowymi maniakami i zachęceni atmosferą zbliżającego się Euro chcecie kupić jakąś ciekawą piłkarską książkę, polecam właśnie Stan futbolu. Jeżeli nie macie kasy to zgłoście się do mnie, chętnie pożyczę swój egzemplarz ;)



0 komentarze:

Prześlij komentarz