Pokazywanie postów oznaczonych etykietą opowiadanie. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą opowiadanie. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 15 listopada 2020

Wyżynna duma

Dzieciństwo spędziłem na terenach wyżynnych, gdzie wiecznie miałem pod górkę. Nienawidziłem tego. Prosiłem rodziców o przeprowadzkę na niziny, jednak od szczęścia ich syna ważniejsza była praca.

Na studiach pojechałem do Zakopanego z trzema kolegami z samorządu - Rafałem, Damianem i Robertem. Chciałem uniknąć tej wyprawy, ale byłem przewodniczącym i nie mogłem odmówić. Wpinaliśmy się trasą na Morskie Oko, gdy w połowie trasy zorientowaliśmy się, że idzie za nami niedźwiedź. Niech to szlak! Po chwili zaczął biec w naszą stronę i rozpoczęła się brutalna walka o przeżycie.

Pierwszy został zjedzony Rafał z Elbląga, który był już zbyt wyczerpany dotychczasową, morderczą wspinaczką. Po dziesięciu minutach niedźwiedź dopadł Damiana z Warszawy. Byliśmy przerażeni jego wołaniami o pomoc, ale jednocześnie wiedzieliśmy, że zyskaliśmy trochę dodatkowego czasu na ucieczkę. Intensywnie motywowałem Roberta z Łodzi do maksymalnego wysiłku. Trzymał się dzielnie kolejne pół godziny, jednak w końcu bestia pożarła i jego. Myślałem, że moja śmierć to tylko kwestia czasu, jednak nie chciałem się poddać bez walki. Minąłem Morskie Oko, Czarny Staw, a niedźwiedź dalej nie mógł mnie dogonić. W końcu przy podejściu na Rysy brunatny drapieżnik odpuścił.

Było mi smutno, że straciłem trzech kolegów z roku, ale jednocześnie odkryłem dumę i szacunek do samego siebie. Gdyby nie egoizm moich rodziców, dzisiaj nie mógłbym się podzielić tą historią. Życie jest jednak pełne niespodzianek. 

 

 

czwartek, 14 kwietnia 2016

Postęp w medycynie. Stulecie chirurgów - Jürgen Thorwald cz. II

Poniżej druga część opowiadania inspirowanego Stuleciem chirurgów:

Chirurg do ostatniej chwili przygotowywał się do operacji. Na drewnianym stole, na którym za chwilę miał rozegrać się dramat, leżały zwłoki jakiegoś człowieka. Prawdopodobnie zapisał swoje ciało ku chwale nauki, albo był bezdomny i zrobił to za niego po śmierci rząd. Lekarz wykonywał na zwłokach cięcia, blokował krwawienie i zaszywał rany. Był tak skupiony na właściwym przećwiczeniu zabiegu, że nie zauważył czekającej już od paru minut Hanky. Dopiero po skończonych ćwiczeniach zauważył jej obecność:

– Dzień dobry, jestem doktor Schnitt, będę miał przyjemność panią operować. - przywitał się krótko.

Następnie polecił pielęgniarkom, aby zabrały zwłoki kobiety i przemyły stół wodą. Stół był koloru czarno-czerwonego i przeżył już niejedną operację i niejedną sekcję zwłok.

Żaden z lekarzy nie uważał za konieczne dokładnie czyścić stół, który zaraz miał się znowu zabrudzić. Kiedyś na jakimś kongresie naukowym pewien lekarz z Węgier - Ignaz Semmelweis stwierdził, że za większość zgonów pacjentów odpowiedzialni są sami lekarze, którzy po przeprowadzonych sekcjach zwłok i innych zabiegach nie myją rąk. Węgier nie przedstawił jednak naukowo w jaki sposób dochodzi do zakażenia. Jedyne co miał to prowadzona przez siebie statystyka zgonów kobiet po porodach w dwóch szpitalach. W klinice gdzie lekarze myli ręce śmiertelność kobiet po porodzie wynosiła 1,2 %, natomiast tam gdzie nie myto rąk 18%. Oczywiście został przez całe środowisko lekarskie wyśmiany, bo żadne statystyki nie zastąpią rozległej bibliografii i mnóstwa przypisów na każdej stronie. Nie obroniłby nawet magistra. Zresztą nawet gdyby coś było na rzeczy, to przecież nikt nie będzie się trudził żeby myć przez parę minut ręce. Nonsens. Stół został więc tylko lekko ochlapany wodą i Hanna położyła się na nim.

-Kurwa, niech on już wreszcie zacznie. Chcę to mieć za sobą - Hanka była zniecierpliwiona tym całym oczekiwaniem.
– W porządku, zaczynamy Pani Hanno – rzekł doktor Schnitt – Jakie ma pani ubezpieczenie? Tylko NFZ, czy jeszcze jakąś dodatkową polisę? - spytał.
- Tylko NFZ, ale jakie to ma teraz znaczenie? – spytała Hanna
- Ech… - doktor westchną i pokręcił głową - Siostro? – spojrzał porozumiewawczo na pielęgniarkę, a tej nie trzeba było nic więcej mówić:



- Doktorze, proszę bez takich głupich żartów – powiedziała.
- Proszę pani – odparł doktor dalej lekko się uśmiechając – Proszę się nie martwić. Po prostu chciałem nieco panią rozluźnić, bo widzę, że jest pani spięta. Jest pani w dobrych rękach, zrobię wszystko żeby panią wyleczyć.
- Zacznijmy już wreszcie, bo do wieczora nie wyjdziemy z tej sali – powiedziała Hanna.
- Już zaczynamy – odparł doktor – Zrobiliśmy w pani domu i okolicy dokładny wywiad środowiskowy i wybraliśmy najlepszą dla pani metodę znieczulenia.

Po krótkiej chwili ciszy, doktor kontynuował

– Praktycznie nie pija pani wódki. Nic dziwnego skoro po 2 kieliszkach robi się pani słabo i zaczyna wymiotować. A nam przecież chodzi o to, żeby panią odpowiednio znieczulić.
- Co więc pan proponuje doktorze? – zapytała Hanna.
- Specjalnie dobraną mieszankę whiskey i wermutu z lekką domieszką Fanty i wina. Po kilku szklankach zaliczy pani szybkiego zgona i nic pani nie poczuje. Nic pani nie będzie także z dzisiejszego dnia pamiętać – powiedział doktor.

Pielęgniarki krzątały się gorączkowo poza zasięgiem wzroku Hanny. Po chwili jedna z nich podeszła do pacjentki ze srebrną tacą, na którym stał cały dzbanek czerwonego napoju i szklanka. Hanna wychyliła parę szklanek tego specjalnego drinka i faktycznie po paru minutach ogarnęła ją błoga senność i znużenie. Zapanowała cisza i ciemność..

Formalności prawne mamy za sobą, znieczulenie również. Jutro ostatnia część :)

środa, 13 kwietnia 2016

Postęp w medycynie. Stulecie chirurgów - Jürgen Thorwald

Któregoś letniego dnia 2014 r. dobrałem się do książki Stulecie chirurgów Jurgena Thorwalda. Czyta się jednym tchem i jest znakomitym materiałem do przemyśleń. Zrobiłem nawet prezentację na ten temat na zajęciach z retoryki, której wysłuchali koledzy i koleżanki z aplikacji. Tematem książki jest postęp medycyny i chirurgii jaki dokonał się na świecie w XIX wieku. Głównymi bohaterami są lekarze, którzy gromili utarte od wieków mity i przeprowadzali pionierskie zabiegi, których nie podejmował się wcześniej nikt inny. Ryzykowali przy tym nie tylko swoją pozycją zawodową, ale czasami również własnym zdrowiem i życiem. Wielu zostało docenionych dopiero po śmierci, wielu niestety wciąż nie istnieje w powszechnej świadomości. Większość wie, kto wynalazł telefon albo żarówkę, ale niewielu zna odkrywcę znieczulenia ogólnego, twórcę nowoczesnej antyseptyki lub pioniera operacji na sercu.

Pamiętacie tę grę? :)
  
Postanowiłem się nieco zabawić i napisać historyjkę inspirowaną Stuleciem chirurgów, która dzieje się w 2016 r., ale stan medycyny nie ruszył się o milimetr od 200 lat. Takie "co by było gdyby" :) Wyobraź sobie... 

... zwykły, upalny, sierpniowy dzień. Hanna, młoda kobieta około trzydziestki, właśnie wybierała się na operację do szpitala. Codziennie strasznie cierpiała i bez wycięcia guza z brzucha nie przeżyje więcej niż parę tygodni. Na szczęście w miejscowym szpitalu pracuje pewien chirurg, który zgodził się przeprowadzić operację. Cała rodzina zebrała się, aby pożegnać Hankę. Trójka jej dzieci rozpłakała się, mąż czule przytulił żonę na pożegnanie. Babcia także zaczęła lamentować. Nic dziwnego, stamtąd mało kto wraca. Sąsiedzi przyglądali się całej sytuacji zaciekawieni, a jednocześnie zdziwieni. Nierzadkie są komentarze „po co? przecież na każdego przyjdzie pora". Hanna wsiadła jednak do taksówki i odjechała.

Szpital czuć było z daleka. Mdły zapach ciał, krwi i cholera wie czego jeszcze roznosił się po okolicy.

– Dalej nie jadę, rozumie Pani? Wysadzę Panią tutaj – powiedział taksówkarz.

Mercedes zatrzymał się, Hanna zapłaciła za kurs i wysiadła. Z wielkim trudem przeszła pozostałą drogę do szpitala. Zapach już nie był tak wyraźny, jej nos zaczynał się przyzwyczajać.

Czekając w izbie przyjęć, Hanna przyglądała się codziennej, szpitalnej rutynie. Co chwilę przechodzili lekarze w zakrwawionych, skórzanych płaszczach, którzy nieśli jakieś ostrza, obcęgi i szpikulce. Hanna podobne widziała parę lat temu w muzeum tortur, gdzie wybrała się na randkę z mężem.

- W życiu bym nie pomyślała, że gdzieś jeszcze się takich używa – powiedziała do siebie w myślach. 

Przejechało w międzyczasie przejechało parę osób na wózkach inwalidzkich, ale znacznie częściej mijali ją pracownicy szpitala, którzy wynosili na noszach ciała owinięte plastikowym workiem. Hanna poczuła strach, ale po kilku minutach doszła do siebie. Przypomniała sobie po co tutaj przyszła (w dodatku z własnej woli). Dzieci nie mogą bez niej żyć, podobnie jak mąż, który choć miał wiele zalet, to jednak w domu był ostatnią sierotą. W końcu po paru godzinach znalazło się dla niej łóżko. Termin operacji został wyznaczony na następny dzień.

W szpitalu dzień jak co dzień

W końcu nadszedł ten dzień. Rano radca prawny reprezentujący szpital dał Hance do podpisu 5 różnych oświadczeń. Na każdym dokumencie podpisało się dodatkowo 3 świadków. Treść wszystkich była mniej więcej taka sama: „Zgadzam się świadomie i dobrowolnie na przeprowadzenie zabiegu operacyjnego, polegającego na (tutaj szczegółowy opis zabiegu). W związku z powyższym zwalniam szpital od wszelkiej odpowiedzialności majątkowej w przypadku zgonu lub pogorszenia stanu zdrowia, będących następstwem przeprowadzonej operacji.” Radca prawny nabrał jeszcze wątpliwości, czy oświadczenia nie powinny być przypadkiem złożone w formie aktu notarialnego.

Takie oświadczenia, nazywane przez prawników "dupokrytkami", podpisane w innej niż wymaganej przez ustawę formie byłyby nieważne. To naraziłoby szpital na wielkie straty, radcę zaś na postępowanie dyscyplinarne. Naturalnie opóźniłoby to również termin operacji. Za żadne skarby świata w tej małej mieścinie nie znajdzie się notariusz, który przyjdzie w takie okropne miejsce. Jeden z aplikantów radcowskich wyciągnął laptopa i gorączkowo zaczął sprawdzał w Lexie treść ustawy o świadczeniu usług medycznych. Radca co chwilę poganiał aplikanta, aby znalazł właściwy przepis, a laptop jak na złość co chwilę się zawieszał. Po 5 minutach gorączkowych poszukiwań aplikant powiedział swojemu patronowi, że wszystko gra. Pielęgniarki zaprosiły Hankę na salę operacyjną. Poloneza.., wróć, operację czas zacząć!

Kolejna część już jutro :)