niedziela, 19 czerwca 2016

Czy za słowa w internecie powinno się karać?


Napisać, że internet zmienił nasze życie to banał. Za sto lat będziemy dzielić epoki na czas przed internetem i po nim. Łatwiejszy stał się nie tylko odbiór informacji, ale też jej tworzenie. Nie trzeba dostępu do mediów, ani mównicy jak kiedyś. Każdy może założyć stronę, bloga, napisać komentarz w internecie dowolnej treści i na dowolny temat. To z jednej strony szansa, a z drugiej zagrożenie. Pomimo, że od upowszechnienia sieci upłynął już kawał czasu, wielu ludzi dalej traktuje ten obszar jak Dziki Zachód albo Ziemie Odzyskane tuż po II Wojnie Światowej. To co nie przeszłoby w zwykłych kontaktach między ludźmi na ulicy, w internecie jest normą. Ogrom sieci sprawia, że ludzie czują się w niej swobodnie. Obrażanie, wyrażanie nieprzemyślanych opinii, trollowanie i inne podobne. Najczęściej anonimowo, ale coraz częściej o dziwo również pod własnym imieniem i nazwiskiem. Sam nie wiem, czy to brak instynktu samozachowawczego, czy brak jakiegokolwiek poczucia odpowiedzialności za słowa. To co raz zostaje napisane w sieci, najczęściej zostaje w niej już na zawsze. Świadome tego ofiary internetowego hejtu, prokuratura, coraz częściej pociągają autorów takich treści do odpowiedzialności. Wśród hejterów są gospodynie domowe, urzędnicy, bezrobotni, właściwie wszyscy z pozoru normalni ludzie. Usiedli na moment do komputera, coś chlapnęli i za jakiś czas przychodzi wezwanie na policję lub do sądu. Wcześniej niekarani, prowadzący normalne życie, nagle stają się negatywnymi bohaterami. Wystarczy przypomnieć sobie ostatnią sprawę pewnej bibliotekarki z Tomaszowic: http://www.kurierlubelski.pl/artykul/8010992,bibliotekarka-z-tomaszowic-zwolniona-za-wpis-o-uchodzcach,id,t.html Strata pracy, grożąca sprawa karna, zszargana opinia w lokalnej społeczności. Ta pani zapłaciła ogromną cenę za kilka napisanych słów. Czy to nie zbyt wielka dolegliwość? Czy za słowa w internecie powinno się karać?

Postanowiłem zadać sobie to pytanie przy okazji lektury książki "Cywilnoprawne granice swobody wypowiedzi w internecie" autorstwa dr Łukasza Goździaszka. Jest to fachowa, prawnicza monografia, bodaj pierwsza na polskim rynku o prawnych ramach swobody wypowiedzi na forach internetowych, blogach i komentarzach. Zainteresowanych odsyłam do bloga autora: http://prawo-internetu.pl Początkowo chciałem napisać parę słów o tym: "W jaki sposób powinno się wypowiadać w internecie, żeby uniknąć kłopotów z prawem? Co pisać, a czego nie? Jak pisać? Na co zwrócić uwagę? Stwierdziłem jednak, że temat jest zbyt obszerny jak na jeden wpis. Jeżeli jednak będzie jakieś zainteresowanie to do tematu wrócę :) Zamiast rozprawiać o tym, "jak?" odnaleźć się w obowiązujących przepisach, znacznie ciekawszym jest postawić pytanie o to: "Jakie powinno być prawo?".

Ponieważ w ostatnich latach popularność zrobiło słowo "hejt", właśnie o hejcie będę tutaj pisał. Hejt to w rozumieniu słownika sjp.pl "obraźliwy i zwykle agresywny komentarz internetowy". Na potrzeby tego wpisu do powyższej definicji wrzucam wszelkiego rodzaju inwektywy kierowane wobec konkretnych osób, grup społecznych, zawodów itd. (znieważenie). Do hejtu zaliczam również wszelkie nieprawdziwe lub nie do końca prawdziwe informacje, które mają poniżyć zainteresowanych w oczach innych (zniesławienie). Pozostała grupa to wszelkiego rodzaju inne czyny, jak: obraza uczuć religijnych, znieważenie głowy państwa, czy propagowanie ustroju totalitarnego.

Postaram się przedstawiać argument ZA karalnością za hejt, a następnie przedstawiać inny PRZECIW takiemu rozwiązaniu. Ponieważ to nie jest rozprawa naukowa, dopuszczam pewne uproszczenia.

ZA
Hejt jest negatywnie oceniany przez społeczeństwo. Władza, rządząca w imieniu obywateli, powinna interesować się tym tematem.

Skoro prawo jest odbiciem woli społeczeństwa, powinieneś stosować się do jego norm. Karalności za obrażanie, czy obrazę uczuć religijnych chce większość społeczeństwa. Rozumiem, że możesz mieć inne zdanie, ale jesteś w mniejszości. Gdyby było inaczej, prawo już dawno zostałoby to zmienione. Hejt jest potępiany niemal przez każdego, oceniany jest jako społecznie szkodliwy, dlatego powinno się z nim walczyć z całą surowością.

PRZECIW
Nie wszystko, co jest negatywnie oceniane przez społeczeństwo, musi być od razu karalne. Państwo powinno się trzymać z daleka od tego tematu.

Negatywnie oceniane przez większość ludzi jest także chamstwo, zdrada małżeńska, czy okłamanie przyjaciela. A jednak ludzie nie mają za to spraw sądowych i nie trafiają do więzień. W zupełności wystarczy ostracyzm w społeczeństwie lub danej grupie. Tak samo mogliby być traktowani hejterzy. Autor obraźliwego komentarza w internecie powinien być potępiony przez swoich najbliższych, ignorowany przez swoich partnerów biznesowych lub w inny sposób napiętnowany. To może stanowić dla sprawcy największą dolegliwość. Nikt przecież nie lubi, kiedy poucza go obcy człowiek (a takim jest tutaj sędzia, jako przedstawiciel wymiaru sprawiedliwości). Co innego gdy robi to rodzina lub przyjaciele.

ZA
Hejt wprowadza niepokój i burzy porządek społeczny. Karalność pozwala eliminować niepożądane treści z dyskusji publicznej. 

Z jakiegoś jednak powodu wiele społeczeństw uznało, że hejt to nie jest sprawa pomiędzy zainteresowanymi, tylko całego społeczeństwa. Aby realizować razem wspólne cele, wszyscy muszą skupić się tylko na tym. Kłótnia dwóch żołnierzy o podział łupów jest sprawą pomiędzy nimi, dopóki w walce o nie, nie zaczną się ranić i zabijać. Straty w armii stają się wtedy sprawą dowództwa. Samosądy są szkodliwe dla państwa, dlatego są zakazane. Państwo powinno być arbitrem w przypadkach sporów, a także walczyć z zachowaniami, które mu szkodzą i destabilizują. Przykładowa dyskusja o zaletach wprowadzenia w Polsce systemu faszystowskiego lub komunistycznego mogłaby być dla państwa groźna. W tym przypadku nie jest prawdą, że zawsze trzeba wysłuchać wszystkich głosów. Dopuszczenie komunistów i faszystów do głosu, po doświadczeniach naszego kraju z tymi systemami, zakrawa o kpinę. Tak jak wy macie prawo nie dopuścić do dyskusji we własnym gronie agresywnego pijaczka, tak samo państwo może uznawać głoszenie niektórych poglądów za niepożądane.

PRZECIW
Hejt jest dobry, bo pozwala wyrzucić złe emocje, zamiast tłumić je w sobie. Ludzie mogą swobodnie i szczerze wyrażać swoje uczucia. 

Możemy karać ludzi za hejt, ale to nie sprawi, że nagle znikną złe emocje. Czasami człowiek musi wyrzucić z siebie złość, strach lub po prostu się wyżalić. Będąc w złym stanie gada się różne rzeczy, których potem się żałuje. Może zamiast karać ludzi za niepochlebne wypowiedzi o np. imigrantach, czy gejach, lepiej potraktować to jako sygnał, że trzeba zrobić więcej, aby ich akceptacja była większa? Można się nie zgadzać z tym co mówią ludzie, ale ignorowanie tego jest drogą donikąd. Zawsze lepiej jeżeli ktoś wyraża swoje negatywne zdanie, przynajmniej wiadomo na czym stoimy. Może czasami lepiej zignorować hejt i przejść nad tym do porządku dziennego? Może czas skończyć ze ściganiem zwykłych ludzi za pisanie głupot w internecie? Nie wyobrażam sobie państwa, które kontroluje emocje swoich obywateli.



W anime Psycho Pass świat jest rządzony przez sztuczny System, który kontroluje każdy aspekt  ludzkiego życia. Ludzie z wysokim poziomem strachu i negatywnych emocji są automatycznie eliminowani, jako potencjalni przestępcy, nawet jeżeli nie popełnili żadnego złego czynu. Czy dążymy do tego samego?

ZA
Nad złymi emocjami ciężko zapanować, bo mogą być początkiem czegoś gorszego.

Oglądaliście film Hotel Rwanda? Jeżeli nie, to polecam. Jest to wstrząsający obraz pokazujący ludobójstwo w Rwandzie w 1994 r., kiedy w 100 dni ludzie z plemienia Hutu wymordowali ponad milion przedstawicieli plemienia Tutsi. Wbrew pozorom pomiędzy nimi nie było ogromnych różnic. Żyli w jednym kraju, mieszkali i pracowali często obok siebie, nie wyróżniali się wyglądem. Być może ta masakra nie byłaby możliwa, gdyby nie intensywna medialna propaganda Hutu, w której plemię Tutsi było opisywane jako gorsze, zagrażające Hutu, które trzeba zniszczyć. Po takim długotrwałym urabianiu, przy istniejących wcześniej zaszłościach, nawet zwykli ludzie byli odpowiednio uformowani do mordowania. Podobnie było przecież zresztą w hitlerowskich Niemczech. Nie od razu zaczęto mordować Żydów. Najpierw trzeba było ich odczłowieczyć, sprawić, aby społeczeństwo ich znienawidziło. Dopiero gdy to osiągnięto Niemcy rozpoczęli mordować.

To wszystko działo się w czasach przed internetem. Strach pomyśleć jak efektywnie można by rozpowszechniać nienawiść teraz. Chociaż jesteśmy ludźmi, mamy prawo do negatywnych emocji, to musimy je kontrolować. Nie jesteśmy w końcu zwierzętami, które kierują się jedynie instynktem.

PRZECIW
Słowa nikogo fizycznie nie ranią.

Pewnie najwięcej na ten temat do powiedzenia będą mieli sędziowie piłkarscy. To ile i czego się nasłuchają przez całą karierę, wystarczy do obdzielenia setki ludzi. Wyzywanie od najgorszych to w tym zawodzie norma. Z tym samym muszą mierzyć się policjanci, urzędnicy i przedstawiciele innych zawodów. Arek Milik w ostatnim meczu spudłował dwa razy i wszyscy niesprawiedliwie zaczęli podważać jego kompetencje piłkarskie. Mimo tego, jeżeli ma się wysokie poczucie własnej wartości, takie inwektywy mają bardzo słabą moc. Świadczą tylko jak najgorzej o ich autorach. Nie są miłe, ale z drugiej strony po co karać od razu za to, że ktoś jest niemiły? Czy nie wkurza was, gdy wielka korporacja ściga zwykłego człowieka, bo napisał, że te parówki są robione z zepsutego mięsa? Może powinniśmy dążyć do tego, aby przeciwdziałać pieniactwu i wyżej cenić wolność wypowiedzi?

ZA
Słowa ranią ludzi wewnętrznie, potrafią zniszczyć życie bardziej niż przemoc fizyczna.

Nie każdy ma na tyle silną psychikę, że hejty nie robią na nim wrażenia. Co innego osoba publiczna, która musi być na to przygotowana, a co innego ktoś kto nie pcha się na afisz. Dodajmy do tego dzieci, nastolatki, które na agresję słowną reagują szczególnie mocno. Nieraz przez obrażanie w internecie dochodziło do samobójstw.


Inną sprawą jest zniesławienie w internecie. Tutaj nie ma znaczenia, czy masz odporną psychikę. Wystarczy rozpowszechnić nieprawdziwą plotkę na temat jakiejś osoby/firmy, aby jej reputacja legła w gruzach. Lata ciężkiej pracy, budowania opinii może pójść na marne w krótkiej chwili. Oczywiście potem mogą być przeprosiny, wyrok sądowy przyznający odszkodowanie i zadośćuczynienie (po paru latach i najczęściej w śmiesznej wysokości), ale najczęściej jest to już musztarda po obiedzie. Żadne pieniądze zresztą nie naprawią krzywdy, którą ktoś komuś wyrządził bezpodstawnie oczerniając. Dlaczego sprawca takiego czynu miałby odpowiadać tylko majątkowo (o ile ma z czego)? Zniesławienie potrafi zniszczyć komuś życie bardziej niż pobicie, czy kradzież, a nie wiedząc czemu traktowane jest trochę bardziej pobłażliwie.

Jakie jest wasze zdanie? Czy hejt powinien być karany, czy swoboda wypowiedzi powinna być szersza? Napiszcie w komentarzach jeżeli macie jakiś inny argument za jedną, bądź drugą tezą.


Zdjęcia:
1. inicjatywadlagostynia.pl
2. gandalf.pl
3. tczewska.pl






0 komentarze:

Prześlij komentarz