wtorek, 14 czerwca 2016

Don Kichot z La Manchy - Miguel de Cervantes

Szaleniec wśród normalnych, czy normalny wśród szaleńców?

Jest wiele książek, które wszyscy znają, ale... nikt ich nigdy w całości nie przeczytał. Powody są różne - za dużo stron, zbyt archaiczny język, czy zbyt rozwlekłe opisy. Czasami też przesłanie jest tak znane, że ludziom nie chce się zagłębiać bardziej. Taką książką jest z pewnością Biblia, Iliada i Odyseja i jest nią także Don Kichot z La manchy. Ktoś nie słyszał o powieści Cervantesa? No raczej każdy słyszał, nie ma bardziej znanej hiszpańskiej powieści. Ktoś nie wie co znaczy "walka z wiatrakami"? Wie raczej każdy. A czy ktoś to kiedyś w całości przeczytał? Pewnie poza studentami filologii iberyjskiej (a i tu nie dam głowy) raczej mało kto się o to pokusił.

Powiem szczerze, że sam wygląd nie zachęca. Jakieś 1500 stron drobnym maczkiem. Wielka cegła od razu robi wrażenie. Nawet jeżeli ktoś lubi grube tomiska, jego entuzjazm szybko osłabnie gdy przeczyta parę stron. Powieść jest z początków XVII wieku, więc język jest momentami archaiczny i potrzeba chwili, aby się wczuć. Zacząłem w listopadzie, a skończyłem w styczniu. Ponad dwa miesiące lektury i to pomimo, iż czytałem dość regularnie i sporą liczbę stron tygodniowo. Don Kichot to po prostu Rosja wśród książek. Jest wielka, szeroka i różnorodna. Nie da się jej przejechać autostopem w dwa dni.

Główny bohater Don Kichot był szlachcicem, który namiętnie zaczytywał się w powieściach rycerskich, bardzo popularnych w tamtych czasach. Jego czas wolny wypełniały opowieści o bohaterskich czynach, zaciętych pojedynkach, walkach ze smokami i potworami, szalonym uwielbieniu dla dam serca. Z czasem pod wpływem romansów rycerskich Alonso zaczął tracić kontakt z rzeczywistością. Wydarzenia z opowieści zaczął traktować jako fakty, aż w końcu sam postanowił zebrać się i wyruszyć na poszukiwanie przygód jako Don Kichot z La Manchy. Chociaż już wówczas zbroje rycerskie stały jedynie jako eksponaty na zamkach, a świat był o wiele bardziej uporządkowany niż w mrocznych czasach średniowiecza, nie stanowiło to dla niego problemu. Wsiadł na swojego starego konia Rozynanta, namówił na wyprawę chłopa ze swojej wsi - Sancho Pansę (któremu obiecał wyspę za pomoc w wyprawie) i tak się zaczęła wielka przygoda.

Don Kichot to wariat. Sancho Pansa prosty chłop, twardo stąpający po ziemi (chociaż niezbyt bystry). Chyba nie można sobie wyobrazić bardziej komediowej pary. Jeden pragnie sławy, przygód i serca ukochanej Dulcynei, a drugi dóbr materialnych, władzy i spokojnego życia. Na wielu etapach książki próbują je zdobyć, doprowadzając czytelnika do śmiechu. Don Kichot tworzy w swoim umyśle najróżniejsze rzeczy. Wielką armię ze stada wołów, mnichów z czarnoksiężników, olbrzymów z wiatraków, uciśnionych ze skazanych więźniów, a nawet zamek z przydrożnej karczmy. Przez to bez przerwy pakuje się w kłopoty, a nieraz zwyczajnie dostaje wpierdol :) (chociaż częściej obrywa za niego jego wierny giermek). Kiedy próbuje mu się wytłumaczyć, że karczma to nie zamek, obwinia o wszystko spisek czarnoksiężników (kozły ofiarne jak widać zawsze były i będą;p). Mimo tego, Don Kichot poznaje wielu ludzi na swojej drodze, którym autentycznie pomaga, no może czasami minie się z intencjami. Akcja powoli posuwa się do przodu, bohaterowie przeżywają wiele przygód, jeżeli kogoś nie przeraża objętość to śmiało polecam :)

Bohater One Piece - Donquixote Doflamingo - poza imieniem i szaleństwem nie ma wiele wspólnego z książkowym pierwowzorem.

Dla mnie Don Kichot to nie jest po prostu człowiek, który uroił sobie, ze jest rycerzem. Jego upór, szlachetne ideały i bezinteresowność zasługują na szacunek. Gdyby był szaleńcem, który niszczy i zabija, to co innego (jak postać powyżej). On jednak postanowił kierować się w życiu pozytywnymi ideami. Najczystszymi jakie mogą być. Oczywiście czasami komuś przypadkowo sprawi lanie, komuś zrobi niedźwiedzią przysługę, ale rycerze też mają wady i mogą sobie pozwolić na trochę więcej niż zwykli śmiertelnicy :) Wielu jest nawet dzisiaj takich pozytywnych Don Kichotów. Pomimo okoliczności, czy nieprzychylnych komentarzy, ciągle robią swoje. Policjanci, którzy nie kierują się statystykami, urzędnicy, którzy na pierwszym miejscu stawiają interes obywatela, czy nawet zwykły człowiek, który nakarmi bezdomnego. Często walczą z wiatrakami, ale na koniec zawsze wygrywają. Żyją wolni i tak jak chcą. Nie tak jak oczekują od nich najbliżsi, szefowie, czy społeczeństwo. Kierują się w życiu ideałami i może na poszczególnych etapach dostaną po dupie, ale w dłuższej perspektywie wygrają.

Krzysztof Kononowicz - Don Kichot polskiej polityki

Tacy wariaci mogliby siedzieć w domach i bezproduktywnie siedzieć na dupie. Coś ich jednak pcha, aby nie godzić się z zastaną rzeczywistością. Raz im się uda, raz nie. W końcu droga błędnego rycerza nie jest usłana różami. Dlatego skończmy z określaniem Don Kichotami wariatów i ludzi walczących bez celu. Zacznijmy w nich widzieć bohaterów. Wszyscy bądźmi Don Kichotami!

0 komentarze:

Prześlij komentarz